niedziela, 1 marca 2015

Pogoń za... pogonią.

Kupujemy bo musimy. 

     Nie bardzo wiedziałem od czego zacząć takie pisanie na poważnie aż do pierwszego rzutu oka na najnowsze wiadomości. Ciężko nie zauważyć iż prawie każdy serwis informacyjny dzisiaj podnieca się nowym modelem Samsunga Galaxy S6. Normalnie takie informacje dość mocno są przeze mnie ignorowane, pomijając całkowicie to - że często "zapowiedzi" różnią się dość mocno od tego co dostajemy w końcowej fazie produkcji, to po prostu nie interesują mnie kolejne edycje znanych marek, różniące się od siebie głównie marketingiem i ilością funduszy utopionych w kampanie reklamową.

     Dlaczego tym razem jest inaczej? W sumie to nie jest, jednak naszła mnie refleksja nad tym, co tak na prawdę większość firm próbuje nam sprzedać każdego dnia i w jakim kierunku to idzie.  Nie wiem jak reszta z was, ale ja nawet nie wiem jakiej firmy jest mój smartphone. Może to dziwne, ale jak go kupowałem to szukałem przez internet czegoś, co spełnia moje potrzeby techniczne i nie ma zbyt wysokich wskaźników awaryjności. I właśnie nachodzi mnie taka smutna myśl - że popełniłem błąd... błąd w skutkach opłakany. Dlaczego? Bo nie będę miał możliwości wyskoczenia z kilku tysięcy dla zakrzywionego ekranu i nowej obudowy.

     Wiem, brzmi to po laicku. Tylko ktoś mało obeznany z tematem - mógłby napisać taką głupotę, wszyscy w końcu wiemy, że obudowa to kwintesencja telefonu. Nie ma znaczenia ekran czy funkcje, kamera to mały pikuś gdy dochodzi do nas znaczenie tego, co ma do zaoferowania taka korporacja jak Samsung.  Nowa obudowa, brak możliwości naprawienia telefonu poza autoryzowanym serwisem, brak możliwości wymiany karty pamięci i co najważniejsze - słuchawki w końcu podłączone od dołu. Serio ktoś się nadal na to łapie?

     Tu nie chodzi tylko o telefony, nie chcę wylewać wszystkiego na tą firmę. To co pokazuje nam Samsung, dotyczy nas w prawie każdej dziedzinie życia. Wszystko ma być nowsze, ładniejsze, pociągające.
Masz samochód? Wymień na nowy -  obiecujemy, że nie pojeździsz nim tyle co starym.
Masz pralkę? Koniecznie wymień na nową - stare pralki były nie do zdarcia, chodzą plotki o ludziach co używali ich do mieszania cementu, który to po skończonej operacji wychodził biały. Musisz wymienić - nowe dostarczą Ci niesamowitych emocji przy naprawie usterek pojawiających się zaraz po gwarancji. 
Masz telefon? Damy Ci każdego roku nową wersje, choć nie zdążyłeś jeszcze spłacić starej - to pamiętaj że warto. Dla nas warto... ty masz płacić.
No i nieśmiertelny przykład każdego fana gier komputerowych - masz fife? Za rok wyjdzie taka sama, tylko z nowym numerem, pół roku wcześniej zaczniemy się chwalić, że nic nie zmieniliśmy tylko po to żebyś kupił następną.

     Społeczeństwo zmanipulowane ma być wydajne. Ma płacić za rzeczy, których kompletnie nie potrzebuje, ba! - za rzeczy - które już ma. Twórcy i producenci już się z tym nawet nie kryją. Czy to samochód czy telefon - nieopłacalne jest wydawanie rzeczy, która użytkownik może naprawić sobie sam, która przetrwa wiele lat i będzie wiernie służyć.

     Ma być ładna, ma być droga, ma być dochodowa. Nie okłamujcie się, żaden z przedmiotów codziennego użytku NIE jest tworzony dla was. Nikt nigdy nie pomyślał przy tworzeniu nowego gadżetu "oh, zróbmy to tak i tak by klient zaoszczędził". Wszystko ma mieć ograniczony czas życia, żeby konsument kupił zaraz potem następną sztukę. Zamykanie telefonów to jak zamykanie maski w samochodzie - zwyczajny kopniak w tyłek dla przeciętnego użytkownika, mówiący wprost - masz kupić, nie naprawiać. Na razie to problem marginalny, ale godząc się na to, kupując kolejne produkty danych firm - doprowadzimy do sytuacji, że w każdej dziedzinie życia - będą nas tylko doić, nie dając nam w zamian nic - czego nie mieliśmy wcześniej.

     Jak sprzedać komuś coś czego nie potrzebuje lub wręcz już ma? Tego uczy nas w ostatnich latach życie w trybie expresowym - a przecież to właśnie my - odbiorcy - możemy powiedzieć nie takim praktykom kończąc kupowanie bez zastanowienia się i zadania sobie fundamentalnego pytania...
... po co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz